Nasz ambasador FortisGO, Michał Sieczka, przygotował relację z niezwykłego wyzwania, jakim było przepłynięcie wpław z Gdyni na Hel. Ta niesamowita przygoda, która rozpoczęła się od marzenia siedem lat temu, jest dowodem na to, że z odpowiednim przygotowaniem i determinacją można osiągnąć nawet najtrudniejsze cele. Przeczytajcie, jak Michał opisał swoje przeżycia i zmagania podczas tego wyjątkowego przedsięwzięcia.
Siedem lat temu, po zakończeniu zawodów triathlonowych, siedząc na plaży w Gdyni, narodził się we mnie pomysł na wyjątkowe wyzwanie – przepłynięcie wpław z Gdyni na Hel. Na początku wydawało się to nierealne, ale z czasem wizja przerodziła się w konkretne plany i marzenia. Moje treningi do triathlonu zaczęły coraz bardziej koncentrować się na pływaniu. Stopniowo zwiększałem intensywność treningów, aż osiągnąłem osiem kilometrów na jednostkę treningową. W najważniejszych tygodniach przed przeprawą pływałem nawet sześć razy w tygodniu, aby odpowiednio przygotować się do tego niezwykłego wyzwania i zdobyć odpowiednie czucie wody.
Pierwotnie planowałem, że przeprawa zajmie około sześciu godzin. Jednak rzeczywistość okazała się bardziej wymagająca. Ostatecznie, z powodu zmieniających się warunków na morzu, przeprawa zajęła 7 godzin i 26 minut. Morze od połowy dystansu pokazało swój nieprzewidywalny charakter, co znacznie utrudniło moje zadanie. Najtrudniejszymi momentami były fale i związane z nimi mdłości. Prądy morskie ściągały mnie z zaplanowanego kursu, przez co dystans zwiększył się z planowanych 18 kilometrów do 20,7 kilometrów. Byłem jednak w pełni przygotowany fizycznie i mentalnie na takie wyzwanie. Moje treningi pływackie były dobrze dopasowane, miałem starannie zaplanowaną strategię żywieniową z produktami CARBO FORTIS PRO, a także odpowiedni trening mentalny – bo wyzwania ultra to przede wszystkim kwestia głowy.
Podczas przeprawy miałem nieocenione wsparcie w postaci łodzi asekuracyjnej, z której wspierała mnie moja żona Magdalena Sieczka, będąca również moim trenerem mentalnym, oraz mój przyjaciel Józek Senderek. Na drugim brzegu czekali na mnie przyjaciele oraz mój syn Franek, co dodawało mi dodatkowej motywacji do ukończenia wyzwania.
Po zakończeniu przeprawy byłem niesamowicie szczęśliwy, że zrealizowałem ten cel. Sukces ten dodał mi odwagi i apetytu na kolejne wyzwania związane z przepłynięciem różnych kanałów i cieśnin.
Moja rada dla wszystkich, którzy marzą o podobnym wyzwaniu, to regularne treningi na wodach otwartych. Ważne jest, aby nie zastanawiać się zbyt długo i po prostu podjąć decyzję o działaniu. Czasem te spontaniczne decyzje prowadzą do najwspanialszych osiągnięć. Przeprawa z Gdyni na Hel była dla mnie nie tylko fizycznym wyzwaniem, ale także spełnieniem marzenia i dowodem na to, że z odpowiednim przygotowaniem i wsparciem bliskich można dokonać naprawdę wielkich rzeczy.
Michał Sieczka
Jego historia inspiruje nas wszystkich do przekraczania własnych granic i osiągania rzeczy, które wydają się niemożliwe.